Mainstream

Ufać i kontrTrollować!

Żartów mi się zachciało.

//sysop nasz zawzięty tak się zbulwersował, że przyciął nawet wrzucanie obrazków tytułowych do tekstów^^

Zaczęli się odzywać dyrektorzy, że finansowa odwilż idzie. Ale jak to w krajach na S boomersi mają zawsze ten sam pomysł “palacza na kajak do wyzyskania szukamy”. Pogadałem z jednym forumowiczów handlującym niewolnikami i zapisałem się na human trafficking bo akurat miał klienta, który miał problem z mojego obszaru.

Rozmowy przebiegły dziwacznie, pozory korporacyjnego drylu, ale z tyłu wydmuszka. Nie brzmiało to poważnie, no ale swój handlarz niewolnych to nie będą sobie żartów z forumowiczów robił. Powiedziałem że polecę na ten koniec kontynentu. Moja korpobiurwa jeszcze zapytała czy trzeba mnie będzie ratować, bo zleceniodawca nie ogarnia ani lotów, ani pobytu… wszyscy inni doradzili, żebym tym razem pilnował rozliczeń i się nie dokładał. Bo przygody zeszłoroczne tak jakoś się skończyły.

Moja korpobiurwa przysłała mi bilety i poleciałem w nieznane. Na kolejnym lotnisku doznałem konsternacji, bo wyszło mi, że przecież muszę przejść kontrolę wylotu z EU. Nie to piętro co zwykle. Ostatni raz na tamtym piętrze byłem kiedy zachciało mi się Cygana w Azji spotkać.

Lokalsi na miejscu jakoś się ogarnęli i pojechałem zobaczyć miejsce gdzie mam uskutecznić wyzysk. Przejrzałem procesy, sprzęt i poszedłem się wyspać. Kolejnego dnia rozpocząłem prostowanie logiki, sprawdziłem gdzie korelacja nie dociera (nigdzie) i wrzuciłem na bęben raporty finansowe, zestawienie płac, wydatków. No taki zwykły przegląd co tu się nie dodaje, że po mnie dzwonili i brzmiało śmiesznie. Kolejnego dnia wziąłem udział w akcji “spóźniona dostawa do klienta” i zobaczyłem jak to działa. Wieczorem zastanawiałem się kiedy leci samolot w przeciwnym kierunku. Bo tu nie ma co naprawiać, tu trzeba sss.

Przespałem się z tym zagadnieniem i zacząłem naprawiać. Bo zestaw maszyn na podłodze nijak nie kleił się z pracownikami, a to nie były wstawione leasingi tylko normalne środki trwałe. Asystentka zaskoczyła mnie tygodniowym oczekiwaniem na palety, a gdy zleciłem zakup regałów (zjawisko obce tubylcowi) okazało się, że muszą je przysłać skąd przyleciałem. Dział zakupów w Indonezji, a na miejscu dowiozło mnie Volno, regały nawet trzeba stamtąd dosyłać. Dziki kraj.

Ponoć kilometr dalej jest morze, ale góry zasłaniają.

Rozpocząłem cykl przywracania przytomności od uczniów. Półroczny widlak po raz pierwszy dostał wodę do akumulatorów, nikt nie wiedział że bateria obsługowe tego wymagają, i że to się jakoś tak samo z deszczówki nie bierze. Akumulatory były całkiem suche. W środku muszą być nieźle poskręcane.

Dla rozrywki włączył się jeszcze alarm ppoż, ponieważ operator był tani, nie rozróżnia narzędzi i jakoś tak wyszło, że siwy dym zasnuł halę, a żar wygarniali z obrabiarki szufelką nie umiejąc włączyć chłodzenia. No to nieborakom włączyłem i poszedłem dokończyć bułę.

Nijak mi się nie dodawała prawda ekranu z rzeczywistością. Wziąłem właściciela na spytki jak do tego doszło. Jak tę firmę popełniono? No i tak jak podejrzewałem młody człowiek nie wiedząc czego nie wie wykoleił przedsiębiorstwo standardowo – zbyt wiele zmiennych ekonomicznych i życzeniowość co do tego jacy to ludzie powinni być. Tymczasem rzeczywistość w krainie agrarnej wezwała Murphego aby odczytał podejrzanemu prawa.

Obrazek tytułowy to przykład tego co popełnił typ dziki od pożaru. Czytelnicy zorientowani wiedzą za ile, a niezorientowanym wystarczy, że gdyby potrącać do granicy trzymiesięcznych dochodów to w Polin celowalibyśmy w oficjalny payslip premiera. To jedna z przyczyn, dla której na wstępie poprosiłem o listę do rozstrzelania gdyż w standardach do jakich przywykłem większość tych ludzi nie byłaby wpuszczona na obiekt przemysłowy. Jako człowiek słynący z łagodności i miękkiego serca, a dopiero przybyły nie wywaliłem typa od razu po pożarze, tylko delegowałem zadanie kopa w cztery litery właścicielowi (przecież nie wywalę mu 2/3 załogi zaraz po przybyciu, bo na pytanie czy wywalić 4 odparłem że 20 na dobry początek), ale jak widać zaniechanie kosztuje.

Najśmieszniejsze, że bawiliśmy się tym narzędziem dzień wcześniej, właściciel się chwalił co ma, i pytałem czy to musi siedzieć w obrabiarce. Zwykło siedzieć, więc poprosiłem tylko o M6 na MDA, żeby może jakieś inne siedziało we wrzecionie skoro to nie musi, bo o wypadek nie trudno. No i typ nawet nie potrzebował tego narzędzia, po prostu chciał z niego odkręcić grzybka, nie wiadomo po kiego, niby że mu brakło i akurat upodobał sobie to. Jutro biorę całą pomiarówkę do pudełek, bo pójdziemy z torbami. Przeglądałem za ile psują narzędzi miesięcznie i nie jest dobrze.

Uczę więc dzieci operacji na maszynach, w spawalni zabaw tigiem, menedżerów organizacji projektów i podziału pracy, a szefa właścicielowania (pierwszy przypadek, kiedy szef ma istotny deficyt Januszowania, ach ta młodzież wyrosła w dobrobycie!), więc rekrutacją też. Przebiłem się też przez księgowość, dział zamówień i behap. Mam do zorganizowania przedszkole. Z początku myślałem że tu wszystko na poważnie, ale po kilku dniach już rozumiem, że czytelnik, który mnie tu nasłał zrobił wszystkim żart. Mnie bo ta robota to budowa firmy od nowa i rozwiązywane tu problemy nie są znane w krajach przemysłowych, a właścicielowi ponieważ nijak byśmy się nie spotkali przy Jego networkingu. Najzwyczajniej mnie strollował. Chciałem sprzedawcę to mam, i do tego techniczny.

Jutro pojazd na gąsienicach wjeżdża do pakowania i wyrusza do krainy na U. I nie, nie tej, jest więcej krain na U^^

Będą więc kolejne relacje z tych przygód. Niektórzy czytelnicy już zapowiedzieli odwiedziny drugiego końca tęczy. CDN