Mainstream

Equilibria uwikłane

Koniaczek od czytelników w szklance, wczesny powrót z fabryki bo o 16 w piątek bo wszystko hula już samo z siebie. Open Office wskazuje sukcesy zaklęte w liczbach, u IT21 nie ma czego nawet strollować – się więc popisze. Z informacji jakie docierają do każdego z nas (za wyjątkiem tych do których niewiele dociera, bo picie to też życie, a przecież różną ideologią można się zaczadzić) raczej udaje się nam wyodrębniać te, że jednemu udało się to, drugiemu tamto, jeden przejął kontrolę nad takimi zasobami, drugi nad siakimi, zarobił ktoś więcej od kogoś etc. Z tych informacji (zakładając, że to fakty i przyjmując jakąś tam chybotliwą koncepcję prawdy, bo przecież musimy się jakoś skomunikować) możemy wysnuć wniosek, że te informacje dotyczą zmian pewnych (interesujących nas oczywiście) stanów w funkcji czasu. Od razu Wam podpowiem, że raczej nie docierają do Was takie informacje jakimi żyją na przykład Franciszkanie, gdzie kogo wspomożono, kto zaznał pocieszenia – a przecież nie zarzucicie Im że im czegokolwiek materialnie brakuje (nie skarżą się w każdym razie i jeszcze nie widziałem zakonników z transparentami – “chleba i modlitwy!” – naprzeciw zwartych szeregów prewencji). Nie żałujmy sobie takich absurdalnych odniesień wskazujących na zawężoną percepcję czytelników (jak i wyjaśnioną tu i ówdzie piszącego). Przecież nikt nie szuka to odpowiedzi na jakieś filozoficzne pytania czy moich opinii o sztuce. Informacje jakie nas interesują to raczej te wskazujące na to jakie stany magazynowe dadzą zarobić, jakie mało stracić (bo przecież każdy traci, pan traci, pani traci – zawsze kiedy co kuponu nie płaci), a w ramach rozrywki możemy się zainteresować gdzie kto ma ile dywizji i czy Wokulski zarobi na mące dla wojska.

To co nas ciekawi to co sprawi, że nasz dostęp do koryta będzie większy niż innych (czyli kontrast i proporcja), że nasi silnoręcy będą mieli dłuższe niż cudzy, i że w ogóle kładziemy wrogów naszych, przeciwników okrutnych (tak jak najgorszym wrogiem zarządu jest akcjonariusz nawet jeśli to on sam) na wszystkich wskaźnikach co akurat się liczą i akurat (przypadek – nie sądzę^^) wszystkie co wskazują co innego akurat w danym interwale na danym odcinku się nie liczą. Uprośćmy to do tytułu – interesuje nas taki odcinek fali (czegoś odnośnie czasu, i szukamy tego czegoś), który sobie nazwiemy równowagą – equilibrium. Naszą oczywiście, a nie badanej funkcji. Przyjmijmy na te potrzeby że equilibrium to taka równowaga, kiedy my ssiemy świat, a świat się daje – to jest właściwy stan rzeczy, który z przyczyn oczywistych zawsze powinien mieć miejsce i wyłącznie z paskudności (nienajoptymalniejszego ze światów) tegoż nie jest to stan trwały przez co musimy silić się na jego okpienie. Czyli naszego boczniaka rysujemy tak, że u góry my ssiemy, a na dole ssie świat. Odniesienie tego boczniaka do krzywych rzeczywistych jest takie, że jeśli wyrysujemy na krzywej wzrostu tangent (punkt stycznej do danego punktu badanej funkcji) kiedy zaczynamy ssać, i na tej krzywej (po zdegradowaniu jej do prostej) rozrysujemy cykl życia naszego ssania (jak każdego produktu, organizacji) to znajdziemy tangent kiedy ssanie się dla nas kończy (dla innych może nie, ale dla nas i owszem). Następnie przedzielmy w wierzchołku tworzonym przez proste tych stycznych (tworzą “trójkąt” złożony z dwóch prostych i krzywej wzrostu uznawanej za oś odmierzania cyklu życia organizacji) normalną do łączącej tangenty i podzielmy ten tzw trójkąt “na dwoje” (na połowy), jego przestrzeń (przyjmijmy że powierzchnia, ale to nieprawda – takie upraszczające kłamstwo) podzielona na dwoje jest mniej więcej opisem zysków jakie wyssiemy ze świata, w tradingu dokładnie ta przestrzeń nazwana jest skalpowaniem, to ta przestrzeń kiedy się kupuje, i normalna (wskazana wyżej) to kiedy trzeba się pozbyć i przejść do innego aktywa zanim koszty nie zaczną przekraczać naszej rosnącej (niestety) krzywej wydatków.

Wiem że powyższy akapit jest zagmatwany, jest tam kilka pochodnych od pochodnych gdyby do tego siąść od strony matematycznej (napisać program) i że do tego ta przestrzeń nie opiera się na jednej szukanej, a na ich wielowymiarowym zestawie. Delikatnie mówiąc – to nie jest proste, już nie mówię że do wyobrażenia, ale do zastosowania w przestrzeni rzeczywistej. Te przestrzenie zajmuje 10% społeczeństwa nieświadomie, 1% mniej więcej świadomie, 1 promil w sposób planowany, i jakaś garstka z premedytacją. To są bardzo małe przestrzenie co wykażę w skalach zarobków, dlatego trudno jest okraść dobrze zarabiających (po prostu jest ich znikoma ilość), ale da się bogatych^^.

Czyli do tego przydała by się tablica. Już z samego opisu, w którym każdy z czytelników mający co do czynienia z geometrią nabiera podejrzenia, że opisujemy fragment krzywej w odniesieniu do prostej, z której to dodatniej (pozytywnej) krzywizny (będącej wymiarem) jest ujmowany nasz trójkąt dochodów (optymalnych w modelu) wynika, że pewne krzywe są od nas niezależne. I idąc tym tropem nakładamy inne (na nasz płaski wykres, ale zespolone do niego krzywe zależne wyznaczające naszą przestrzeń dochodów), to wychodzi nam że ta normalna dzieląca trójkąt jest i tak optymistyczna – że to nie tylko modelowy punkt przełomu, ale w rzeczywistości ostatni punkt wyjścia (po nałożeniu na wykres wszystkich odchyleń (sumy) wynikających z gry innych – świat przeciwko nam biednym żuczkom) – co znacznie redukuje nasze choćby i potencjalne wyniki względem oczekiwań. Po dodaniu do tego sum niepodzielnych (mniej niż kosztuje życie nie wydamy i pracownicy też) wyjdzie nam czy dany interes w ogóle zapewnia przestrzeń zysków i jeśli tak to uzyskujemy lokalne equilibrium – to wystarczająco dobrze, bo normalnie tego w gospodarce jest na 0.6% – i z tego pułapu coś tam sobie kornerujemy – jeśli w nasz ród wpompowaliśmy więcej niż 0.6% – to zdobywamy przewagę na średnią (better than average), a jeśli nie to nas zadeptują ci co biegną szybciej.

Wiem że to skomplikowane (to wyżej), ale tak wygląda biznes, a jego cel to wyzyskiwanie punktów podwójnej stycznej w punktach właściwych dla styku gospodarki mniejszej z większą (przejście przestrzenne lub wewnętrzne opisane w długości sygnału), przykładem takiego złamania jest limaçon (ślimak Pascala). Czyli cały ten nasz interes jest czymś jak pogrubiona długopisem linia wzrostu samej gospodarki – bo nic innego do wyzyskania nie mamy. O tyle to jest aż tyle – better than average. Ten punkt podwójnej stycznej to taki punkt w rozwoju działalności, produktu, organizacji, gdzie zamiast przejścia do zrównoważonego przychodu, dalej do życia przeszłością, biurokracji i likwidacji przedsięwzięcia przesiadamy się na kolejny gwałtowny wzrost (patrz “Modele biznesowe”) zasilając go kapitałem z poprzedniego przedsięwzięcia. Tak działa rozrusznik dla silnika, tak działają sieci elektroenergetyczne, maszyny, pojazdy i taka jest też strukturalnie każda korporacja, a jeśli zaczyna spowalniać to musi połknąć więcej rozruszników (startupów) i z któregoś się odbić. Taki jest też model działania każdej grupy przestępczej gdzie występuje choćby ślad planowania dalej niż do najbliższej imprezy – środki reinwestowane są w kolejne działalności o spadającym ryzyku & dochodowości, ale rosnącym wolumenie, aż do przejścia w strefy, które ogólnie można uznać za legalne i co najwyżej nieuczciwe (stosunki podmiotów o różnej mocy w macierzach połączeń, na przykład bank-klient). Podaję tutaj przykład działalności którą możemy odebrać jako nieuczciwą (niekoniecznie zaraz jest to występek; i niekoniecznie kropki wszystkim się łączą że do kryzysu doprowadzono w jakieś serii pchnięć i zaniechań celowo), gdyż fragmenty krzywej jaki interesuje nas szczególnie w pewnym momencie nie spełnia warunków dla funkcji i zapewnia dodatkową przestrzeń zasobów do wyzyskania niejako “pod krzywą” w postaci inner loop. Zaraz to nie będzie takie abstrakcyjne. Ta pętelka w wykresie sprawia że w “funkcji” mamy (w pewnym, badanym i interesującym nas zakresie) przynajmniej dwie rzędne dla każdej odciętej. Dobrym przykładem jest spread na towarach reglamentowanych gdzie cena wytworzenia może być wyższa od ceny zbycia, albo inny – kiedy zobowiązania są tańsze od stanów magazynowych (fizyk i papierowe dobra). Albo kiedy dwie identyczne firmy mają dwa zupełnie różne koszty działalności – jedna z podatkami, a druga po bożemu (podatek jest kosztem tak jak każdy haracz). Nie żałujmy sobie dalszych wyobrażeń, niech wyobraźnia nas ponosi. Wykres możemy sobie wyobrazić jako jakąś tam ekspresję wskaźników (wymiarów więc wiele dla każdego punktu – zależnie od liczby godnych uwagi wskaźników) dla uproszczenia w postaci dwuwymiarowej krzywej (ale w pamięci mamy że poprzecinanej innymi, więc naprężonej nie tylko w przestrzeni badanej, ale też w pozostałych, co ujmujemy w dyskusjach “nie zadziała bo” czy “wtedy opór powstanie w” co wyrzuca nam rozwiązanie poza zakres rzeczywistych), i przyjmijmy sobie dla wygody że jest to krzywa parametryczna w każdym interwale, a w tym który interesuje nas szczególnie akurat dla wygody niech opisuje ją k. beziera trzeciego stopnia czyli opisana punktami ABCD, a cały wykres można rozłożyć na b-sklejane (do niczego nam to niepotrzebne, ale skoro brniemy w ten odlot bez tablicy to objaśniam jak wygląda świat, który sobie roję). Do rozkładania wykresu służy algorytm słynnego pracownika Citroena (Casteljau), który ze słynnym pracownikiem Renault (Bezier) zakończyli erę komputerowego projektowania kanciastych pojazdów.

Trzymajmy się jednak pewnych wskaźników rzeczywistych i istotnych, na przykład takiego, że nasza funkcja gdzieś tam jest rozpisana na osi czasu i cała koncepcja zarobienia se wskazuje że punkt w którym w skarbcu jest więcej powinien wystąpić po tym kiedy jest w nim mniej, a nie odwrotnie^^ Dlatego krzywa ABCD ma w dużej skali przebieg gładki i rosnący (gwałtowny wzrost), i punkty w tej kolejności opisują również kierunek upływu czasu. To teraz “złapmy” kawałek krzywej na wykresie i odwróćmy ją z prawa na lewo uzyskując ACBD – zwinie nam się w pętelkę, która będzie miała odwrotny kierunek czasu lokalnie – to parametr urojony, nie jest rzeczywisty (na razie) i go porzućmy – ta pętelka tworzy nam przestrzeń zysków, a w pamięci mamy że obracaliśmy ją w wymiarze nieujętym na wykresie i naprężenia rozchodziły się po wykresie zanim jej nie obróciliśmy do końca. Ten nieujęty wymiar i ta siła do pokonania naprężeń zanim pętelka metastabilnie pozostanie pętelką na tę chwilę gdy nasza teraźniejszość przez nią przeleci zapewniając nam zyski, ten wymiar to na przykład wiara, prawo, emocje, prawda, formalności, przemoc. Jak już jesteśmy przy formalnościach i przemocy to czujemy pismo nosem, że nam te pętelki z przestrzeniami do łupienia innych tworzą masowe skupiska lemingów, które dysponują wobec samych siebie przemocą aby się wyzyskać, i jeszcze potrafią to zmonopolizować nazywając państwem. A te czary mary z lokalnym przepływem czasu nie w tę stronę dla krzywej dochodów to po prostu zobowiązania (kredyt, emerytalne, podatkowe). Jeśli więc dodamy monopol na przemoc, emerytury i kredyty to od razu rozumiemy, że jest to wehikuł czasu na transport dobrobytu z przyszłości kiedy bezdzietni zadłużeni sobie wymrą, do teraźniejszości kiedy zaczynamy tworzyć pętelkę. Ta emerytalna jest akurat rozległa, no ale spróbujcie nie zapłacić zusu i podatków to się przekonacie jaka siła jest przyłożona do tego, aby ta pętelka w wykresie istniała. Dlatego dla systemów emerytalnych, piramid finansowych i banków też istnieją equilibria ich dochodowości.

Jednak! Pętelki istnieją wyłącznie w teraźniejszości, zaraz jak je miniemy do wykresu dłużej nie jest przykładana siła i stany metastabilne po jakimś czasie wracają do równowagi – ma to bardzo ważne konsekwencje. Otóż przyłożenie siły i wytrzepanie dobrobytu z jednych na korzyść drugich uważamy za naganne i odwracalne wyłącznie w momencie kiedy zdarzenie ma miejsce, po fakcie zaś, wraz z upływem czasu uważamy przekształcenie własnościowe za fakt. Być może fakt z nagannym źródłem ot takim że majątek pochodzi z kradzieży, albo zbrodni po tym jak sovieci z niemiaszkami narozrabiali w kraju, no ale rezultaty tych wydarzeń uznajemy za “porządek prawny”, choć ujmowanie tego w kategoriach porządku i prawości nie przydaje im chluby. Jest jeszcze jeden kłopot – podróże w czasie nie są możliwe poza księgowością – stany magazynowe od tego się nie zmieniają. A to oznacza, że każde przyłożenie siły do wykresu i wytworzenie w ten sposób “dobrobytu” sprawia że dalszy ciąg wykresu jest rysowany (w rzeczywistości) od jakieś stycznej do jakiegokolwiek zakresu pętelki pomiędzy CB czyli wykres wychodzi nam dołem z pętelki, i nawet jeśli od razu idzie w górę to rezultat jest przesunięty “w prawo” na wykresie. Czyli nie tyle my staliśmy się zamożniejsi, co reszta w stosunku do nas zbiedniała – przesunięcie bogactwa czyni panów nie w wyniku przyrodzonych im cnót, ale z pracy niewolników. Dlatego banki, systemy emerytalne, armie, kulty szukają niewolników bo sami nie są w stanie ich wytwarzać. Dłużnik, rekrut i wyznawca jest mocą dostarczoną z zewnątrz do wskazanych układów. Jeśli więc systemy polityczne w celu ratowania statusu quo są gotowe tworzyć pętelki i przesuwać wykres zubażając wszystkich to korzystajmy na tym i my za każdym razem unikając na ile się da kosztów tego przesunięcia i pozostając z owocami pracy w garści – przynajmniej ze swoimi własnymi, a nie zaszkodzi i co chapnąć, żeby się w rękach durniów nie zmarnowało.

Są też inne zastosowania “pętelek” na wykresach, ale w długim terminie, kiedy badamy historyczne dane i kiedy już ich nie możemy dostrzec (jest raczej niezwykłym aby przechowywać dane historyczne o grzesznym pochodzeniu majątku bo to zaraz człowieka wyszlamują z byle powodu) pozostają schodkowe ślady przesuwające wykres w prawo (opóźniające bogacenie) i wypłaszczające go do trendów bocznych. Jednym z takich odwróconych zastosowań jest planowanie, w którym wariant optymistyczny zakłada, że wszystko zadziałało zgodnie z tym planem – czyli następuje seria niezwykłych zbiegów okoliczności kiedy prawo Murphego nie zadziałało. Oczywiście rzeczywistość weryfikuje te plany i przesuwa nam wykres w prawo opóźnieniami kiedy coś nie wyszło, coś nie dojechało na czas, nie pojawiły się środki produkcji bo były zajęte poprawianiem czegoś innego, albo zaplanowano im tak wysokie obłożenie, że przesuwający się w prawo wykres przekroczył interwał możliwy dla danego obłożenia. Planiści zakładają jedno, gigantyczne equilibrium swoich projektów, a struktury polityczne i kontrolne jakie do tego tworzymy przepracowują prawie całą dostępną moc na szukanie winnych przesunięcia wykresu w prawo – opóźnień i porażek. Każdy jednak plan jest planem centralnym – nawet jak ja sobie knuję sam coś w warsztacie to możemy grzecznie przyjąć to wszystko jest zaplanowane – po prostu mając szczątkową hierarchię nie przepalam mocy na kontrolę i szukanie winnych, ale większe struktury oparte o pchanie, a nie o ciągnięcie (choć w założeniu ich celem deklarowanym jest wyciągnięcie jakiegoś dobra jako rezultatu) takiego luksusu już nie mają. W planie centralnego planisty każdy taki zbieg cudów kiedy coś mu się na papierze udaje, a w rzeczywistości przeszkód od groma jest właśnie pętelką – dostawy przyjeżdżają zanim zostaną nadane, towary zostają użyte przed wyprodukowaniem, a broń dociera do armii już po zwycięstwie. Bez wehikułu czasu nie podołasz – i takie wehikuły czasu istnieją, oferują je ekwici – klasa średnia. Ci ludzie przewidująco tworzą stany magazynowe i odkrywają potencjalne pętelki wielkich planistów, aby gdy tylko pojawi się problem służyć wiernie i z ochotą w jego natychmiastowym rozwiązaniu, a to oczywiście musi kosztować. Z motywacji religijnej (ideologia) i politycznej (kontrola) ten automat do rozwiązywania problemów zażywa supresji w wielu zaczadzonych głupimi pomysłami ustrojach (egalite i takie tam brednie), wtedy pojawia się inny – banki. Banki zapewniają ciągłość finansowania, ale nie ciągłość dostaw (przerzucają to na izby obrachunkowe gdzie dokonywana jest kompensata częściowa i pełna), w rezultacie (przewidując pętelki) pozwalają doprowadzić do serii opóźnień co na wykresie widzimy jako malejącą przestrzeń pomiędzy krzywą dochodowości, a kosztami kredytu (Gierka wsadzono w taką kolejkę górską) aż do przecięcia linii i samorzutnej wyprzedaży skredytowanego dobra, względnie rezultatów jego działania w zamian za dalsze finansowanie. Zazwyczaj skutkuje to przepaleniem zasobu biologicznego w fabrykach – czyli na wyprostowanie pętelki dołożona jest moc w postaci populacji, to jedna z przyczyn dla których elity przemysłowe EU tak silnie cisnęły na masową imigrację dzikich ludów do Europy – fabryki zjadają ludzi i wypluwają dobra.

Equilibrium nad wykresem i pętelka pod nim będzie interesującym nas stanem przedsięwzięć – tym szczególnym momentem kiedy zarabiamy tanim kapitałem proporcjonalnie więcej niż inni drogim, czym wykazujemy że mamy dłuższe, a panie są nasze. Bo przecież i tak wszyscy kiedyś umrzemy i nasze pętelki rozmyją się na jakieś mgliste wspomnienie “za pradziadka to się żyło”. Jakkolwiek umrzemy należy pamiętać, aby tę moc do wytworzenia pętelki wyrwać ze świata, a nie z samych siebie. Najkorzystniej zaś robić tak jak robiła to klasa średnia (ekwici) zawsze – być gotowym do rozwiązywania problemów jakie się pojawią poprzez utrzymywanie stanów magazynowych i potencjału wykonawczego. Gromadzić gdy jest tanio i sprzedawać gdy jest średnio, bo jak będzie drogo to już będą regulacje wdrażane przez silniejszych.