Mainstream

Mechanika tworzenia mempleksów (przedsiębiorczość)(3)

Wróćmy do naszych bohaterskich przedsiębiorców targających feudalizmem. Pamiętajmy jednak o przedstawionym modelu niezdolności przywrócenia zaufania.

Nelson założony przez merytokrację techniczną na każdym ustroju politycznym ma rezultat w postaci deficytu 2a, dezorganizacji 1a, podziałów w 3a ale sednem jest odcięcie od mocy korelujących nawet jeśli ustrój dał radę powstrzymać (represjami) ich przekierowanie. Po prostu do zarządzania rozległymi, hierarchicznymi strukturami społecznymi potrzeba hierarchów bystrzejszych od ludu. Jak wskazywałem w tekstach na zarobmy.se ich liczba jest niedostateczna z punktu widzenia samej struktury ludności (więc głupsi są porzucani, wykluczani poza nawias, muszą radzić sobie sami bo nie ma chętnych aby ich zagospodarować), a jeśli do tego dojdzie do podziału wewnątrz grupy na przykład po linii plutokracji(kapłani/biurokraci – podsycanie motywacji prawnych) i technokracji, to dochodzi do zapaści sieci transportu, wymiany, produkcji przemysłowej. O! Nie bądźmy materialistami – da się bez tego żyć, bez kopalń, hut i sieci społecznościowych też, no ale jednak dopamina żwawiej ludowi uderza jak te sieci społecznościowe ma i zażywa. Można sobie oczywiście wyobrazić jakieś utopie odchodzące od materializmu, ale na razie jedyny ślad (współcześnie) takich zachowań przejawili Talibowie i masowej imigracji do tego raju nie doświadczyli. Nelson zakładany na merytokrację techniczną zazwyczaj składa się z religii (technika w afirmacji) lub ideologii (technika w służbie lepszej ludzkości/nowego świata). O ile oczywiście zaraz sobie wyobrazicie zlewicowanych pracowników googla czy innego molocha bredzących o równości i nieagresji to przypomnę że V2 i innych zabawek okolicznościowych nie zbudowały ufoludki. Nowy lepszy świat ma różne oblicza i zazwyczaj z wąsem^^.

Jednak z ustrojem totalitarnym nie ma dyskusji, gdyż nie ma do zaoferowania lepszej pozycji niż każda. Z punktu widzenia ekonomii jest to maksymalna ekspansja na rynku i czas na zacieśnianie. Przywódcy nie lubią mieć zacieśnianej (ograniczanej władzy) bo im się od tego kuśki kurczą, natomiast przetrwanie w biznesie na wysokich pozycjach wymaga przetestowanej gotowości do pokory. Dlatego kapitalizm jest tak niebezpiecznym i drapieżnym ustrojem gotowym do skurczenia się w szarą strefę pod ciężkim butem i gwałtownej ekspansji gdy tylko nadarzy się okazja, ma on najniższy ze wszystkich ustrojów koszt ekspansji przy najmniejszym ryzyku i skali inwestycji, nie trzeba w nim nic robić razem, ale jak się uda wszyscy ruszają do Klondike. Przechowujemy ten ustrój w ramach każdego innego, ponieważ jego niezwykle agresywna zmienność pozwala wyjść ze stagnacji, ale nie nadaje się on do niczego innego niż ekspansja, a kiedy zajmie już wszystko i otoczenia niekapitalistycznego nie ma to coś z nim trzeba zrobić. Z feudalizmem nie było dyskusji, ponieważ zajął wszystko i mutował w absolutyzm, ale moce korelujące ludzi istotnie bystrzejszych od innych na tyle by pozostali ich słuchali nie są podzielne i nie starczy dla wszystkich. Dlatego ustrój nie może być skuteczny w totalizmie, jest to niemożliwe z braku chętnych dopilnować tak rozległych koncepcji ideologicznych – wszak ponad połowa ludności ma problem by zrealizować swoje własne potrzeby własnymi siłami nie dlatego że im ktoś przeszkadza, ale dlatego że są to zadania na granicy ich zdolności intelektualnych. Błędnym jest koncepcja że każdego można wykształcić i wszystkiego nauczyć, nie da się ludzi nauczyć przewidywania skutków złożonych zagadnień kognitywnych, a modele osadnictwa nie są uniwersalne, gdyż nie w każdym terenie występują potrzebne nam złoża – nie mamy więc co zrobić ze znaczną liczbą ludzi gdy zbudują już infrastrukturę którą intelektualnie ogarniają i zaczynają być kosztem netto oczekując korzystania z tej infrastruktury nie mogąc jej utrzymać ze względu na wpływ czasu na ich samych.

Władzy raz zdobytej po dobroci się nie odda, ale kiedyś głowy mogą polecieć bez dobroci.

Co też przydarzyło się feudalizmowi kiedy ludzie wzięli się za drobną przedsiębiorczość, a jacyś anonimowi bankierzy z kraju na Sz zaproponowali swoje światłe przywództwo nad rozróbą (można sobie opowiadać bajki iż w Szwajcarii schronili się templariusze i zemścili na francuskim monarsze po 487 latach ale dopiero przy trzeciej butelce) gdyż kapitał (ziemia, lasy, system transportu, kolonie) istniał, a tylko feudałowie zalatywali pesymizmem i mimo nagromadzonych środków nie chcieli robić interesów. A nie robili tego z obawy przed wojną, tyle że charakter wojen zmienił się na tyle iż feudałowie i tak wynajmowali do tego profesjonalne wojsko, więc potrzebowali systemu finansowego, handlu, łańcucha dostaw, produkcji broni, a nie ziemi. Feudalizm przestał więc dostarczać dobro publiczne które ten ustrój konstytuowało – siłę. I w bezsilności tę hucpę zniesiono, a że w wyniku depresji gospodarczej robi się to jak najprościej (co niebawem nas czeka), a że z fraternité nic nie wyszło na takim niskim zaufaniu, no to wprowadzono faszyzm. I oczywiście pierwowzór wszystkich obecnych dyktatorów, jak i model państwizmu z którego nie da się już ludzi leczyć, gdyż ten formuje ich język jakim nazywają abstrakty wzniosłe a dawniej nieznane.

Tym sposobem powstało nam kilka mempleksów, które z tych samych doświadczeń przełomu XVIII i XIX wieku wynoszą różne rozwiązania. Takim ogólnym, istotnym dla porządku korporacyjnego (funkcjonującego nawet w siłach zbrojnych Korei Północnej) jest konieczność niepowiązanej osobowo kadencyjności na stanowiskach administracyjnych i decyzyjnych. O ile na niskim i średnim szczeblu implementacja jest banalna, o tyle na górze chętnych brak i co jakiś czas powstają nam dynastie, które z racji utraty wewnętrznego zaufania (każdy ustrój w długim okresie) są zjadane przy koszcie niszczenia kapitału. Tego memu raczej się nie upowszechnia bo to jest kwestia czysto techniczna, że inaczej nie działa, i zazwyczaj wnioski są sprzeczne z oczekiwaniami decydentów – trzeba się nauczyć nieutrzymywania i niedominowania aparatu władzy aby utrzymać się przy korycie. A przy najmniej oduczyć się utrwalania pozycji – jest to droższe od dynamiki, choć ludzie dość powszechnie w wyniku sentymentów oczekują stabilności zamiast dynamiki. Czasem długie rządy jednego władcy są skuteczne, ale tracą na skuteczności, choć są fajne, sexy i ludzie to lubią, natomiast niezmiennych aparatów wyborczych w krajach “demokratycznych” nikt jakoś nie zauważa, właśnie z powodu rotacji na stanowiskach i handlu udziałami w tych aparatach co umożliwia ich pokojowe przejmowanie. Polecam prześledzenie historii aparatów wyborczych w USA i rodzin powiązanych z tymi aparatami.

Mamy też mempleksy ekonomiczne dotyczące odzyskiwania płynności. Są one całkowicie synkretyczne ponieważ powstały na różnych etapach cyklu gospodarczego, który dwieście lat temu nie był taki spójny. Ludy południa mają podaż żywności przez prawie cały rok, dla nich gospodarka kredytowa na obiecankach jest czymś realizowalnym czego skutków można dożyć i “jakoś to będzie”. Ludy północy zaś bazują na oszczędnościach, które wytwarzają stale aby ich zbyciem za bezdurno odzyskać płynność bez udziału obiecanek, które mają tam zupełnie inne stopy procentowe (w wyniku bardzo dużych ryzyk, odległości, kosztów transportu, kosztów utrzymania prola etc). Są też ludy pracowite – kontynentalnej niziny aż po Ural, które pracują z przyzwyczajenia, ograniczają konsumpcję i panuje tam powszechna świadomość że tak czy tak będą mieli przekichane jak tylko trzeba będzie odzyskać płynność, więc dyskusje z nimi przeprowadza się zza bagnetów. Jednakże wszyscy oni wolą taki reżim niż ryzyko anarchii jaka wynika z rewolucji czego wyraz dają w nieobalaniu swoich rządów. Czyli mempleksy działają skutecznie powstrzymując lud od buntu.

Cała nasz koncepcja ekspansji gospodarczej w każdym aspekcie jest poddana tym mempleksom skonkretyzowanym powstaniem państw narodowych, banków centralnych, centrów clearingowych (izb rozrachunkowych), a później umocniona dwiema wojnami kiedy i ten ustrój doszedł do ściany w zaufaniu odnajdując jedyne rozwiązanie w przemocy. Które to wojny wrzuciły jeszcze jedną kwestią – żadnej koncentracji łańcuchów terytorialnie, eksport podstawą pokoju. No i właśnie się bałkanizujemy, właśnie eksport dostał kijem w szprychy. Niemiecki eksport – nie byle jaki, tylko taki z całym aparatem gotowym na rozróbę. Wstrzykiwanie nowych algorytmów korelowania do mempleksów jest możliwe tylko w stanie nieprzytomności – czyli w czasie kryzysu lub depresji jako lekarstwo które zadziałało. To zmieniło koncepcje używania ideologii jako uzbrojenia zupełnie, a było możliwe ponieważ kredytu użyto przeciw pieniądzowi apolitycznemu (PM) również w tym charakterze. Suk na wojnie z polityką to są straszliwe nieszczęścia.

Wywiodłem wcześniej taki abstrakt dominacji w grupie wyrażony w proporcji 105:29 jako generalizację podporządkowania wystarczającego do dominacji w grupie. Nie jest to jakaś przemożna władza, zaledwie 3,62 w grupie pięciu samców pozwalająca kierować wysiłkiem gromady. W korporacjach (największego kalibru) podział wpływów bieżących jest 350:1 przy setkach tysięcy zatrudnionych (pomińmy majątek i oszczędności jako zapis wyników poprzednich rozgrywek), władza bieżąca jest więc zaledwie nominalna w wyniku poziomów hierarchii, ale też władza bezpośredniego przełożonego nad pracownikiem zamyka się w proporcji niewiele wystającej poza 1. Tymczasem w aparatach wykonawczych (produkcja) niżej 2 właściwie się nie schodzi, a uśrednione 3-4 rzeczywiście sprowadza nas na poziom szympansów. Na potrzeby tekstu o przestrzeni ustrojów politycznych od razu tutaj zaznaczę iż to 3,62 (czyli przedział 3-4:1) zdolności nakazowej zwierzchnika wobec podwładnego objawia się w zmilitaryzowanych aparatach politycznych w czasie prowadzenia działań zbrojnych o wysokim ryzyku zagłady populacji przy szczupłym zasilaniu (gospodarka zbieracko-łowiecka), katastrofach naturalnych czy szokach podażowych. W bardzo rozwiniętych wolumenowo ustrojach rozpoznajemy zbliżanie się do tych proporcji w korporacjonizmie faszystowskim czy produkcji surowcowej, z pominięciem ludności rdzennej w dystrybucji pracy i redystrybucji jej owoców. Takie stosunki panują również na samym dnie gospodarki, gdzie nie docierają zintegrowane moce korelujące i gównopraca wykonywana jest bez większego sensu, w obliczu stresorów i według proli pod racjonalnie bezalternatywnym przymusem. Długotrwałe utrzymanie takiego stosunku wymaga olbrzymiego zasilania i bardzo stromej piramidy stratyfikującej hierarchię (jest to możliwe i powszechne na górze piramidy, ale na dole jest to wynik długotrwałej patologi redukowania agresji).

Rzućmy na chwilę okiem na proporcje jakie występują w aparatach które koreluję wyciągając dane z ksiąg. Zależnie od rozmiaru aparatu mamy tam proporcję niejawną w aparacie małym 3,42:1 kierownika do pracownika, ale już w dwukrotnie większym (średnia firma) spada ona do 2,9:1 mimo że taki kierownik zarabia nominalnie 1,33 tego co w aparacie małym. Z tego wnioskujemy że wraz z rozrostem aparatu i niedosytem mocy korelującej prol ma więcej luzu. Idźmy za ciosem – przewaga decyzyjna całego aparatu decyzyjnego względem prola jest w małej firmie 8,8:1, w średniej 11,45:1 co wskazuje nam że jednak prol luzu nie ma kiedy sztab jest na podłodze (i trawa malowana jest na zielono). O ile kierownictwo współdziała samo ze sobą, a nie z prolami. Przewaga decyzyjna szefa/właściciela w takim aparacie jest odpowiednio dla małego 6,4:1 (czyli niższa od sumy osób zaangażowanych – co w rozrachunku “demokratycznym po zarobkach” oznaczałoby że szefa da się przegłosować portfelami i wdrożyć pomysły spółdzielcze, o ile utrzymałyby one tę produktywność prolom – takie co-opy nie są wdrażane mimo kapitałowej możliwości, czyli nie bez powodu mamy taką stratyfikację – wszystko inne działa jeszcze gorzej), i dla średniego 8,54:1 pozostawiając w wymienionym wyżej rozrachunku “głosowania zarobkami” szefowi około 1/3 puli głosów. To są dane na żywca wyrwane z excela – mimo tak słabej (pozornie silnej) pozycji szefa-właściciela w firmie ludzie garną się do hierarchii aby w niej uczestniczyć na takich warunkach, ze względu na korzyści jakie dostarcza szef o takiej mocy korelującej. Alternatywa pójścia do innego za inne zarobki nie jest warta prowadzenia bojów o swoje racje. To odróżnia nas od zwierząt – ich maksymalna dominacja w grupie politycznej nie przekracza chwilowej czwórki, w aparacie wytwórczym u ludzi czwórka jest niespotykanie niskim wynikiem. To też jest wskazanie do przewagi politycznej aparatu przemysłowego nad zbieracko-łowieckim. Różnica w zarobkach szefa aparatu małego 1 do średniego jest 1,33 – czyli dwukrotny rozrost przedsiębiorstwa nie generuje jakiegoś kontrastu dochodów na tyle dużego żeby właściciel szarpał się o utrzymanie tej kosztującej wiele nerwów pozycji, oczywiście wolna kwota dochodów jest istotna, ale tylko młode kierownictwo odczuwa to jako silniejszy bodziec do poszerzania formacji niż góra aparatu odbierająca to jako nadciągające zgryzoty.

Gdyby to rozszerzyć to wykres spłaszcza się do 1,3 a nawet 1,1 w prawo, i gwałtownie rośnie do >2 w lewo przy mikroprzedsiębiorstwach. Ze względu na tę sprawność kapitałową istnieje mnóstwo mikrofirm i firm bardzo małych (do trzech osób), ale są one długoterminowo niestabilne, i całkowicie zależne od kondycji psychofizycznej szefa. Co ciekawe im mniejsza jest ta proporcja tym więcej ludzi krzyczy że jest to wyzysk i niesprawiedliwość, ale zaraz wykażę że może być gorzej i odpowiada za to dół hierarchii, a nie góra.

CDN