Mainstream

Ewakuacja w czasie pożaru

Domek z kart chylił się ku upadkowi. Pewne przesłanki były tradycyjne – przedsiębiorstwa, które miały w zwyczaju iść w bankruty na kryzys rozpoczęły upadłości. Nic nowego – robią tak za każdym razem. Tym razem (w maju 2021) przerwały rzeczywistą działalność i zostawiły niepopłacone faktury tym graczom na rynku, którym wcześniej nie ośmielały się czynić takich wstrętów na taką skalę (chodzi o nieruchy, bo to oni sami w ramach konsorcjum sobie wynajmowali, ale przed kolapsem zrobili splita, tylko umowy pozostały, a rachunki były zaległe o dwa lata). Ten żarcik razem z wcześniejszym zadłużaniem pod nieruchy razem z porządnym ROI działalności pozwolił wypompować z dodruku małe co nieco zbywając te nieruchy bankom (w najśmieszniejszym momencie) gdy hale były już opróżnione ze sprzętu. A mam tu na myśli nielekką infrastrukturę produkującą chociażby silosy i oprzyrządowanie – nie nosi się tego w reklamówkach. Firmy sobie padały więc branża transportowa (ciężarówki) i logistyczna (podnośniki, dźwigi, ładowarki) została bez perspektyw na klienta (budynki nie uciekły, ale jak się z nich nic nie ładuje na ciężarówki aby rozładować gdzie indziej to cały misternie utkany plan w …). Przy rozpędzającej się inflacji i 75% wzroście cen paliwa w 2021 (czyli jeszcze nie jego inwazyjność Putuś) dowcip o niepodnoszeniu płac jakoś nie śmieszył obsługi tego sprzętu i sobie poszli (część wyjechała bo była z importu, a reszta tang ping również na wcześniejsze emerytury). W konsekwencji na początku 2022 roku całe to żelastwo zostało wyeksportowane, a sytuacja spadku podaży nijak nie chciała poprawić rozliczeń z upartą stroną popytową. Doszło do tego że zuchwale zdzierająca z firm transportowych haracze gmina stanęła w obliczu zrywania kontraktów z powodu braku infrastruktury transportowej na jej obszarze. Powoływanie się na siłę wyższą od końca lutego zostało znacznie uproszczone (dzięki jego inwazyjności Putusiowi). Ale biurwy nasze umiłowane miały przygotowany szczwany plan już wcześniej gdy rosnące stawki przestały im pasować do urojonych budżetów. Otóż wybiurwiły sobie nowy kierunek w technikum “kierownik-łoperator pojazdów specjalistycznych” tylko jakoś nie było chętnych, więc dopchnięto przymusowymi z pośredniaka, ale jakoś zdanie C przekraczało możliwości. Oczywiście deficyt odpowiednich ludzi na pewno nie miał związku z oferowanymi stawkami (przynajmniej w opinii biurwokratów). Gdy Jego Inwazyjność rozpoczął zdecydowane kroki nawet port sprzedał graty i eksport prowadził do Wymieratów skąd pojechały wiadomo gdzie.

Będąc od dekad przyzwyczajonym do lokalnej infrastruktury zdziwiło mnie nieco przy ewakuacji, że nie mogę sobie jak zawsze podreptać do portu i pożyczyć dźwigu dobierając kolorek. Kilka telefonów później skonstatowałem, że w okolicy nikt dźwigów w takim kalibrze nie ma, a jeden z oferentów ewentualnie mógłby zorganizować tandem, ale terminy nie były z UberEats. Grzecznie odesłano mnie pół kraju dalej, ale tam terminy były już liczone kwartalnie, a koszty nie konkurowały z wysyłką fabryki na orbitę. Na skandal zakrawa, że do takich samych wydarzeń doszło nawet w szarej strefie – mateczniku rozwiązań. Pozostało skorumpować kogo trzeba aby podprowadzić sprzedany już sprzęt z placu, dokonać załadunku i wieczorem odprowadzić na wysyłkę – ostatni dzień kiedy sprzęt był jeszcze dostępny. Naturalnie w Skandynawii nie ma korupcji o czym zaświadczają wszelkie audyty jakie wolno opublikować.

Przy okazji wyszły na jaw kwiatki, że w przedsiębiorstwach wywiało kierowników, majstrów i ostatnich zdolnych do korelacji z efektorem na podłodze. Urządzane są kabarety gdzie na miejsce dostarczany jest sprzęt, “ludzie” i… praca stoi. Nie ma komu wydać sensownej komendy, najprostsze czynności demontażu i wywozu utykają w niekompetencji. Upadło nawet rzemiosło występne gdyż w desperacji zajęły się nim osobniki, które nie bardzo wiedzą jak wejść, co otworzyć i co ukraść. Owszem – pokonają ogrodzenie (choć nie bez strat), wtargną na plac i… i zamiast ukraść jakiś wartościowy sprzęt kradną leżący latami złom z gatunku “złamany dyszel od przyczepy”.

Swoją rejteradą wzbudziłem kilka kolejnych zwinięć lokalnej infrastruktury MiŚiowej. Jak się okazało w chomiczej zawziętości gromadzenia zdolności “a sam sobie zrobię” przy spadającym wysyceniu sprzętem w okolicy kilka przedsiębiorstw z tej samej ulicy było zależnych od użyczania przeze mnie cięższego sprzętu z braku jakiejkolwiek rozsądnej alternatywy. Linde im przecież nie da leasingu na godzinę za rozsądne stawki. Gdy załadowałem towar na ciężarówki w dzielnicy przemysłowej (brzmi jak żart) zanikła zdolność “pożycz widlaka na rozładunek”. I nie – wypożyczenie widlaka z komercyjnej wypożyczalni ulicę obok nie jest możliwe (z wielu powodów, głównie ubezpieczeniowej szopki). A przecież rozbierając fabrykę 100m dalej, siedem lat temu po coś cięższego do dźwignięcia nastu ton szedłem do sąsiada za płotem. Wczoraj trzeba było się fatygować po to do innej dzielnicy przemysłowej, a zdolność ta wygasła wieczorem gdy ostatni taki sprzęt popłynął do Jego Inwazyjności. Chociaż… patrząc na klientów zawracających mi ostatnio gitarę “masz jeszcze tę długą tokarkę?” – sprzedałem ją przecież dlatego że kurzu się na niej nazbierało. Doskonale rozumiem jak do takiego upadku doszło. Dobrze że zachomikowałem dość sprzętu, który jeszcze komuś gdzieś dalej będzie potrzebny. Tam też ciężko o kwalifikowaną obsługę do takiego. W krzyżu czuję, że czeka mnie powtórka ze Szkocji czyli działalność edukacyjna na podłodze. Po kilku latach zastanawia mnie jak wiele, pozornie oczywistych ciągów logicznych trzeba ogarnąć, a które nie wydają się oczywiste rozgarniętym osobom niepraktykującym.

Całe szczęście biorący mnie w jasyr kumotr przysłał środki transportowe z obszaru mniej zdezorganizowanego (przynajmniej w kontekście logistyki & transportu) bo lokalnie to chęć wyjazdu mógłbym utrwalić co najwyżej na ośle posyłając go w pustynię. A kiedy przygotowywałem (przez lata dłubiąc park maszynowy w takiej konfiguracji, żeby się łatwo zapakować) sytuacja była odmienna. Nabieram podejrzeń że wywieźliśmy już dość aby nie było kontrastu na dalszym penetrowaniu Północy. RFN, Swiss i UK wyrwało specjalistów, część uciekło do rodzin na Florydę, bliski wschód i Afryka Północna (oraz zachodnia) dostała stare graty, nowsze (w tym zrobotyzowane fabryki) poszły do demoluda, ciężka trakcja przez Wymieraty do Jego Inwazyjności. Na miejscu został jeszcze przemysł specjalistyczny, który ciężko planecie zastąpić (hex), którego kilka palet przeleciało mi wczoraj przez widły, no ale to jest przemysł energożerny oparty o piece & zgrzewarki oraz dostawy bardzo jakościowego materiału i może być z tym drobny problem w spodziewanej bieżączce, bo ujawniły się jakieś głosy, że import energii netto jest. Kabaret wyborczy podliczając głosy zaczął ujawniać, że socjalizm owszem, ale coraz bardziej narodowy. Socjuchy rwą włosy z głowy dlaczego naturalizowany technicolor gremialnie głosował za naziolami (taka LePenowska partia socjalizm tak, ale tylko dla swoich – czemu zdziwieni skoro technicolor to formalnie już swoi?). Oczywiście ujawniane są nieprawidłowości, a wyniki skrzętnie korygowane (nie bez powodu można głosować trzy tygodnie, YT zalane obiecującymi wszystkim wszystko). Pojawiają się jednak jęki o frekwencję (tak wysoką iż na razie nieujawnianą przez urząd), która to ma być winna polaryzacji wyników. W tym samym czasie wysiadły urzędy (że skarbówka nie ogarnia to nawet zaleta, ale jak trzeba dokonać zmian w zarządzie, adresie czy własności to niektórych boli – jest jednak rozwiązanie! urzędy zawracają policji gitarę, żeby skontrolowała nieodbierające poczty spółki, która to w zeszłym roku zmieniły adresy tylko wezwania idą na poprzednie bo nie ma komu kliknąć potwierdzeń), szkoły (młody donosi o wesołych historiach, że można się dostać na zajęcia dodatkowe, których nie ma bo szkodzą równości w dół, ale procesu przyjmowania nie wstrzymano), przedszkola (zagoniono tam praktykantów z pośredniaka) i szpitale (wzywamy na badania, proszę się umówić, ale nie prowadzimy tych badań bo w misce brakło personelowi i sobie poszedł).

Fajnie to wygląda w tak słabo zaludnionym kraju, gdzie urzędowo wymuszana stagflacja natychmiast skutkuje wstrzymaniem podaży, wywozem infrastruktury i wyjazdem pracowników. Upadek w pigułce. Upadek przygotowywany długo i skrzętnie, ale patrząc po wieku ostatnich odchodzących na emerytury udziałowców całkowicie zrozumiały. Skondensowana akcja z ostatnich 15 lat, kiedy to odchodzili szefowie MiŚiów oraz kadra techniczna (wiek mieli już wystarczająco wypoczynkowy), a pracownicy niezdolni do poprowadzenia podaży bez nich rozchodzili się do innych zadań (pośredniak maskował to wysyłaniem ich do szkół, ale w szkole zeznano mi że ci ludzie wcale nie chcą się uczyć bo nie widzą perspektyw więc wyszła z tego kilkuletnia detencja problemu). Tym razem poszli sobie (niektórych odwieziono na wieczny odpoczynek) udziałowcy. O ile technicznego MiŚia można przejąć jako infrastrukturę z klientami i zapełnić kadrą, albo zintegrować kilku MiŚiów żeby tym kto jeszcze na emeryturę czeka pociągnąć profit (w czym brałem udział ostatnimi laty) aby zadowolić udziałowców to po wyjściu udziałowców (w sposób opisany w pierwszym akapicie czyli ze sporym mankiem wynikłym z “siły wyższej” i “kto mógł się spodziewać?”) nie bardzo jest co łatać i dalej prowadzić. Przewidujący kumotr polecił mi kilka miesięcy temu utrzymać kontakty tak aby było od kogo zabierać maszyny gdy przygniatająca rzeczywistość zmusi do redukcji. Teraz rozumiem dlaczego. Niby szybko poszło, ale to mi się tak tylko wydaje. Dzieci zrobione na kryzysik w 2008 przecież już duże.