Mainstream

Mechanika tworzenia mempleksów (przedsiębiorczość)(2)

Tekst jest kontynuacją MTM-P – co wynika z tytułu, i po ogólnikach przejdziemy do cyferek wskazujących na różnice pomiędzy szympansami a sapiensami, które nie objawiają się w zakresie polityki, a przedsiębiorczości (politycznie nie różnimy się od szympansów ani strukturą, ani metodami, ani nawet w szczegółach komunikacji niewerbalnej), aby gdzieś z boku wkleić tekst powiązany z tymże o tym, z czego i jak składają się ustroje polityczno-gospodarcze, co będzie miało związek z tym dlaczego z konspektu tekstu “charakterystyki przedsiębiorstw” zniknęły spółdzielnie.

Przedsiębiorczość jest aspektem różnicującym nasze struktury polityczne w miliardowe imperia, przy polityce na poziomie naszych kudłatych milusińskich osadzonych w rezerwatach.
Dlatego o polityce decyduje podaż stali, a nie pięknych idei.

Teraz krok po kroku prześledźmy jak kapitaliści techniczni (technokraci przemysłowi) wyprodukowali na swoje usługi państwa narodowe.

Bo z feudałami nie szło się już politykować w fazie nadakumulacji nadpodażowej wpływu politycznego bez realizacji. Feudalizm u źródeł wywodził się z polityki konsolidacyjnej (1a) mającej określić tożsamość i odrębność, ale praktycznie nie podejmując spraw gospodarczych poza rozdziałem ziem. Rozrachunek polityczny migrował w kierunku coraz gęstszego 3a (bully) i zakończył się serią wojen wszystkich ze wszystkimi, kiedy podaż uzbrojenia & ludności uczyniła to nie tylko możliwym, ale i nieuniknionym. Wojny są bardzo specyficzną grą o sumie ujemnej przy wzroście odległości (w koszcie zasobów/pozyskane korzyści) pomiędzy stronami, w wyniku samego prowadzenia gry. Specyficzną, ponieważ dochodzi do nadpodaży siły przy zaniechaniu grania w sumy dodatnie – wojna w pewnym momencie może żywić się wyłącznie łupem, bo nie ma już nic innego do przejęcia (cel polityczny czy gospodarczy o przejęcie ugrupowania czy źródła/kanału dostaw w łańcuchu najczęściej przestaje istnieć w wyniku działań).

Przybliżę nieco czym jest ustrój feudalny osobom, którym zaszkodziła edukacja powszechna. Jest to ustrój nieemergentny (nie powstaje na bazie prymitywniejszego ustroju, na przykład jakiejś tam wspólnoty ziem, rodów, siół, związku plemiennego) – wymaga wcześniejszego istnienia państwowości najlepiej na styku imperium bądź samego imperium. W przypadku rozpadu tegoż imperium powstaje próżnia organizacyjna w wyniku zerwania łańcuchów dostaw. O ile pojedyncze wyjątki imperialnych faktorii handlowych jakoś tam wtopią się ze swoim poziomem kultury, techniki i języka w folklor (zatoka Ryska czy Litwa), to wszędzie indziej pozostaje wirtualny porządek i niezajęte stanowiska. Zajmują je nowe, zmilitaryzowane grupy o zintegrowanej ideologii. Na przykład po 2WW Niedorzecze zostało zajęte przez żydokomuchów z poparciem Rosjan i ich bagnetów przejmując tak jak stał cały porządek administracyjny, zarówno 2RP jak i okupacyjny GG, wraz z infrastrukturą (obozy) i rozkładem jazdy pociągów. O tym kto stworzył nową klasę feudalną (i zaprowadził krwawe rządy oraz pełną niegospodarność z braku kwalifikacji) najdowcipniej jest dowiedzieć się z twórczości Janusza Szpotańskiego, co naświetli nam od razu panujące stosunki społeczne i spojrzenie na rzeczywistość samych feudałów – dziś przecież starych, jaśnie panujących rodzin PZPRowskich. A później można zasiąść do źródeł – tam nie jest już tak śmiesznie bo są łagry, knut, stryk i obławy na gnuśnego prola i krnąbrnego chłoporobola. W średniowieczu taka różnica, że zamiast komunizmu była komunia, a restaurujący porządek rzymski poza granicami imperium (czyli tam gdzie go jeszcze nie było) trochę lepiej orientowali się w biznesie, ale tylko przez kilka pierwszych pokoleń, gdyż feudalizm był ustrojem totalitarnym.

Ustroje totalitarne mają te wadę, że znają się na wszystkim najlepiej zamiast w pewne sprawy nosa nie wtykać, a wszystkie ustroje mają takie equilibria, że na początku jest w nich bardzo dużo zaufania, a na końcu potrzeba nowego ustroju, i dobrze jeśli on jest zawarty w nietotalitarnej formule mogąc elastycznie wyłaniać się z porządku. Kłopot w tym że w miarę spadku zaufania w każdym ustroju dokonuje on ekspansji na pola wewnętrzne których nie obejmował (komuchy i zieloni popierają zboczeńców, KK miesza się w działania zbrojne), i zasysa wszystkie zasoby nie pozostawiając alternatywą miejsca do ekspansji i zbilansowania niedostatków.
Są państwa, w których się taką grę pozorów utrzymuje od wieków (kraje na Sz), ale mają one przewagi geograficzne które pozwalają na takie rozpasanie.

Feudalizm jak każdy ustrój licytował coraz niższą wartość wymiany przy coraz wyższych oczekiwaniach zwrotów. Dość szybko okazało się, że żadnych zwrotów nie ma i gospodarki są drenowane ze wszystkiego przez lepszych kupców (głównie arabskich), na co nawet wojny nie pomagały. Wentylem okazała się przedsiębiorczość, następnie koncepcje rynkowe Smitha, ale i też pierwsze doświadczenia z korporacjami (Zakony, Hanza). Kapitalizm ma dokładnie tę samą wadę co feudalizm, ale do momentu jego wdrożenia wymyślono rozdział gospodarki od porządku prawnego (deregulację) gdyż feudalizm skończył się wojnami bez końca, gdzie z powodu braku zmian w ciągłości rodowej walczy się aż do ostatniego decydenta (w Europie klimat i geografia bardzo to utrudnia, natomiast w Azji inny układ rzek sprawia że jest to podstawowa forma ekspansji) i linia rodu pozostaje niezmienna (wróżdy, vendetty).

Kapitał ma tę zaletę, że zmienia właściciela, a co za tym idzie poglądy (jeśli są głupie to zmienia ponownie), tymczasem środki produkcji (ziemia) feudałom były przypisane dziedzicznie a do tego rodowo (z bardzo szeroką pulą zstępnych), pewną reformą było przypisanie tego do stanowisk co skutkowało absolutyzmem, ale też się nie sprawdziło.
Kapitalizm ma tę samą wadę, jeśli jest dominującym ustrojem politycznym, a jeśli jest – wtedy gospodarka musi być poddana innej ideologii, ale takiej równowagi nie da się wprowadzić, za to da się inną – socjalne państwo swoją słabością przyzwalające na gigantyczną szarą strefę kapitalizmu. Dzięki temu nie trzeba rozstrzygać kwestii formalnie nieistniejących, a uparciuchy muszą płacić podatki za wzbudzanie, kto nie wzbudza płaci mało. Nie jest to equilibrium wieczne, ale z pewnymi perturbacjami sprawdza się do pierwszego konfliktu zbrojnego.

Notablom rozpędzonych państw socjalnych śni się po nocach feudalizm – chcieliby poobsadzać swoimi urzędasami stanowiska w przedsiębiorstwach. Jednakże na poziomie metabolicznym ludzi nie jest tak wcale łatwo oszukać kogo mają słuchać w jakich sprawach, i w kwestiach gospodarczych to wolą jednak posłuchać chlebodawcy, bo nikt inny chleba jakoś nie zapewnia, a już wiele ustrojów przećwiczyliśmy.

Jeśli kogoś interesuje przyczyna spadku zaufania w ustrojach o słabnącej ideologii to polecam Varufakisa od 8:50 wyjaśnia mechanizm na przykładzie swoich durnych studentów:

Yanis Varoufakis: And the Weak Suffer What They Must? | Talks at Google

Tylko żebyście od słuchania oszołoma nie zapędzili się z demokraturą (dlaczego koncepcja Varufakisa o koordynacji jest głupia wynika zarówno z praktyki biznesu, jak i z właściwości naszego świata na poziomie fizyki) – durnie dlatego nie mają zasobów, że same tak decydują, mając świadomość swojej durnoty i oddając się pod rozkazy lepszych od siebie, a łatwo ich poznać bo jeszcze nie są obdarci. Dziś tak samo mamy feudałów (koncentrację władzy) niezdolnych do reform (każda jest dla nich stratą bo już wyższej pozycji niż mają nie będzie) i masy kombinujących chętnych ich pozycją się podzielić (na początek podzielić ^^), a co więcej nie tylko chętnych, ale i mających faktyczną zdolność substytuowania usług dostarczanych przez ustrój.

CDN